webnovel

Tensura: Boski Bazyliszek

16 letni chłopak miał dość nieciekawe życie rodzinne i towarzyskie przez co zdecydował że popełni samobójstwo. Gdy umarł po chwili zorientował się że może otworzyć oczy, kiedy je otworzył był zdezorientowany ponieważ zamiast świata spowitego ogniem przywitała go kompletna pustka. Ale zdezorientowanie odrazu zostało zastąpione lekkim podekscytowaniem gdy dowiedział się w jakim świecie się znalazł. Uwaga ważne❗️ Mc nie będzie jakimś bohaterem który walczy w imię sprawiedliwości czy czegoś podobnego. ❗️w książce występuje ostry dobór słownictwa. Czytając proszę pamiętać że nie mam ona na celu kogokolwiek obrazić.❗️ ❗️każda postać należy do jej twórcy poza tymi które sam wymyśliłem (ps. Jest to cięższe niż myślałem) ❗️Pierwsze rozdziały nie będą jakimiś arcydziełami ale proszę się nie zniechęcać, powiem z własnego doświadczenia że jeżeli początek jest lekko słaby to nie znaczy że cała reszta też jest słaba. ❗️Żadne z zdjęć użytych w książce nie należy do mnie, więc jeżeli autor chce żebym je usunął proszę mnie o tym powiadomić.

WolffunTW · Anime und Comics
Zu wenig Bewertungen
18 Chs

Dwa pierwotne i sen

(A/N witam z tej strony autor. Jest to już 9 rozdział mojej książki która jest swego rodzaju ucieleśnieniem wszystkich pomysłów które pojawiły się w mojej głowie przez ostatnie miesiące. Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi ponieważ cały następny tydzień mam zasrany sprawdzianami i kartkówkami. Mam nadzieję że wasz tydzień jest chociaż trochę lepszy. Życzę miłego czytania i mam nadzieję że się spodoba😁.)

Ps. Jebać szkołę!📢📢❗️❗️

(3 Pov)

Minęło 1000 lat odkąd Velzadaross pojawił się w podziemiu i zaczął szkolić czerwonego pierwotnego demona który w przyszłości będzie znany jako Guy Crimson, najstarszy władca demonów. Przez prawie 800 lat nasz bazyliszek uczył małego czerwonego demona wszystkiego czego on chciał się nauczyć. I po latach ciężkich treningów Rouge mógł z łatwością w walce zdominować inne pierwotne jedynie za pomocą samej czystej siły co sprawiło że był jeszcze bardziej dumny i jeszcze bardziej szanował swojego ~Sensei~ ale mu tego nie powie.

Velzadaross też dość często odwiedzał wioskę ogrów żeby sprawdzić jak radzi sobie Beru i reszta. Populacja ogrów w wiosce Beru z zaledwie dwudziestu trzech osób urosła do prawie dwustu pięćdziesięciu. Velzadaross przez to że dość często ich odwiedzał, pomagał im i bawił się z dziećmi, stał się swego rodzaju celebrytą wśród ogrów na co zbytnio nie narzekał.

Gdy minęło 800 lat i szkolenie się skończyło, Rouge podziękował z szacunkiem Velzadorosowi za wszystko czego on go nauczył, wychodząc obwieścił że ma ogromny dług i ma nadzieję że się jeszcze zobaczą. Velzadaross patrząc na plecy odchodzącego demona zakładał że spotkają się dopiero jak Rouge będzie miał fizyczne ciało ale życie bywa przewrotne. Czyż nie?

(Mc pov)

Leżałem pod drzewem wiśniowym przed domem i obserwowałem świat kardynalny za pomocą moich boskich oczu pustki. Inteligentne istoty dość mocno się rozwinęły podczas 1000 lat ale z pośród nich najbardziej rozwinęli się ludzie. Wszędzie gdzie się nie spojrzało można było zobaczyć wielkie miasta i osady, rozwijał się przemysł i handel a także powstały pierwsze gildie poszukiwaczy przygód. Oczywiście ludzie zrobili to co zawsze czyli podzielili się na warstwy społeczne, ci bogatsi stali się szlachtą która miała bardzo duże wpływy i władzę mimo że nie byli z rodzin królewskich natomiast biedniejsi byli zwykłymi ludźmi nad którymi szlachta bezkarnie mogła się znęcać.

Za każdym razem gdy patrzę na ludzkie miasta czuję dużą pogardę i niechęć do rasy do której kiedyś należałem. Mimo że starałem się zmienić, moja pogarda i niechęć do ludzi tak szybko i łatwo nie zniknęła.

„*westchnienie* przynajmniej chęć zniszczenia wszystkich ludzi zmieniła się w pogardę" stwierdziłem lekko dumny z mojej przemiany.

Gdy miałem już przestać obserwować świat kardynalny zauważyłem duży wybuch w pobliżu jednego z ludzkich miast. Zaciekawiony spojrzałem w tamtym kierunku i zauważyłem szare chmury burzowe i dużego czarnego smoka.

{Veldora? Kiedy on się narodził?} pomyślałem zdziwiony.

[narodził się 500 lat temu]

{czemu nic nie powiedziałaś!}

[informowałam mistrza ale mistrz mnie zignorował i dalej oglądał anime albo uczył Rouge]

„..."

{rozumiem} odpowiedziałem lekko zawstydzony.

Obserwowałem jak Veldora niszczy ludzkie miasto i czułem lekką satysfakcję z patrzenia na zniszczenie którego dokonał mój młodszy brat.

{powinienem dać mu jakiś prezent, w końcu dla Velzard zrobiłem spinkę a Velgrynd dałem czerwoną spinkę do włosów z lekkim odcieniem fioletu i piękną różą} pomyślałem przypominając sobie dzień kiedy Velgrynd skończyła 10 lat.

Teleportowałem się wtedy do jej pokoju w pałacu i zostawiłem jej na łóżku książkę w której było opisane jak udoskonalić jej moce i spinkę z różą która miała takie same właściwości jak spinka Velzard.

{tylko co ja mógłbym dać osobie która cały czas jest w smoczej postaci} zastanawiałem się pocierając ręką brody.

Podczas gdy ja się zastanawiałem nad prezentem, przed Veldorą pojawiły się dwie kobiety. Pierwsza wyglądała na 16 lat miała długie białe włosy spięte w dwa kucyki i można było zobaczyć w jej włosach niebieską spinkę przedstawiającą kwiat lilii, jej oczy były niebieskie i była ubrana w niebiesko białą sukienkę. Natomiast druga kobieta wyglądała na 18 lat ma lazurowe włosy w których można było zobaczyć czerwoną spinkę z różą. Jej włosy były spięte w bliźniacze koki czarnymi wstążkami i miała głębokie złote oczy. Jej strój składał się z czarnej sukienki ze złotym wzorem smoka. Obydwie dziewczyny wyglądały na zdenerwowane zachowaniem czarnego smoka przed nimi.

{a więc Velzard i Velgrynd postanowiły pobawić się z Veldorą} pomyślałem po zobaczeniu dwóch kobiet.

Wiedząc co się dalej wydarzy wzruszyłem ramionami i przestałem obserwować świat kardynalny.

{coś się później wymyśli na prezent dla Veldory, pora na drzemkę} stwierdziłem i zamknąłem oczy.

Odkąd 100 lat temu znalazłem pewne fajne zaklęcie na sen, już nie mam koszmarów które dręczyły mnie za każdym razem gdy próbowałem spać. A to wszystko zasługa mojej najwspanialszej umiejętności która działa jako moja asystentka czyli Ateny.

[miłych snów mistrzu] powiedziała czule Atena.

{dziękuję} odpowiedziałem zanurzając się w krainie snów.

Gdy zasnąłem czułem się jakbym się unosił. Otworzyłem oczy i przywitała mnie kompletna czerń.

{gdzie ja jestem?} pomyślałem rozglądając się.

(3 Pov)

W dużej sali tronowej oświetlonej lekkim czerwonym blaskiem była pewna istota. Siedziała ona na tronie znajdującym się na podwyższeniu i uważnie obserwowała czerwone nicie które były rozłożone po całym pomieszczeniu. cienie gromadziły się wokół niej i wirowały wytwarzając lekki niebieski blask. Gdyby jakaś istota teraz weszła do sali tronowej przez cienie gromadzące się wokół tej istoty mogła by jedynie stwierdzić że jest to kobieta.

„ależ mnie irytuje ten głupi wąż" dało się słyszeć zirytowany kobiecy głos. „To wszystko wygląda tak jakby los i śmierć nie mogły go kompletnie dosięgnąć!"

Kobieta była bardzo zirytowana faktem że nie może nic zrobić wężowi mimo że ma jedną z najsilniejszych zdolności pośród Bogów.

„Powinnam być w stanie go zniszczyć za pomocą mojej umiejętności ostatecznej!" stwierdziła z irytacją i bardzo arogancką aurą.

Rozejrzała się po pomieszczeniu i nagle coś przykuło jej uwagę. Wstała z tronu i podeszła do jednej z nici.

„Skoro nie mogę nic tobie zrobić, to zrobię to twojej rodzinie" obwieściła uśmiechając się i obserwując nić która wydzielała blask który wyglądał jak sam kosmos.

(Mc Pov)

Rozglądałem się lekko zdezorientowany po ciemności bardzo podobnej do pustki.

{Atena co to za miejsce?} zapytałem.

Moje pytanie spotkało się z kompletną ciszą.

{Atena?} zawołałem jeszcze raz ale też nie dostałem odpowiedzi.

Zrobiłem pełny obrót 360 stopni po ciemnej przestrzeni i zatrzymałem się gdy zauważyłem biało różowe światło w oddali i postanowiłem je zbadać.

{ta cisza dzwoni mi w uszach} pomyślałem lecąc w kierunku światła.

Zbliżając się do światła zauważyłem że ten dziwny blask wydziela okrągły różowy portal.

{ciekawe} pomyślałem przyglądając się portalowi i próbując przejrzeć jego matowo białe wnętrze żeby zobaczyć co jest po drugiej stronie.

{nic nie widzę} stwierdziłem i wyciągnąłem rękę żeby go dotknąć.

Gdy dotknąłem portal palcem zaczął on wsysać mnie do środka i zanim się zorientowałem wciągną mnie całego. Przez chwilę leciałem przez tunel świecący wieloma kolorami i pojawiłem się na obrzeżach lasu. Przede mną rozciągał się duża połać zielonej trawy z kilkoma kwiatami tu i tam. Zmarszczyłem lekko brwi na krajobraz który wydawał mi się skądś znany tylko nie wiedziałem skąd. Rozejrzałem się po okolicy i moją uwagę przykuła postać siedząca pod drzewem i czytająca książkę. Była to kobieta ubrana w czarną bluzkę z długim rękawem, szare spodnie i czarne buty. Spojrzałem na nią i poczułem dziwne ciepło w klatce piersiowej którego nigdy wcześniej nie czułem. Próbowałem dostrzec jej twarz ale była ona zakryta dziwną białą mgłą. Kobieta podniosła głowę sprawiając że kępka jej krótkich czarnych włosów wypadła zza lewego ucha i zakryła jej lewe oko.

{mam dziwną ochotę na odgarnięcie jej tych opadających włosów} pomyślałem i wtedy wszystko pociemniało.

Otworzyłem oczy i rozejrzałem się lekko zdezorientowany. Dotknąłem swojej klatki piersiowej i dalej czułem to dziwne uczucie co wprawiło mnie w jeszcze większe zdezorientowanie.

{a więc to był sen} stwierdziłem {jak na sen był wyjątkowo realistyczny}

Wzruszyłem ramionami, wstałem i poszedłem w kierunku domu żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Podczas gotowania i spożywania posiłku w mojej głowie cały czas była postać kobiety którą widziałem we śnie.

{wydaje się znajoma} pomyślałem kończąc jeść zupę i odkładając łyżkę. {co o tym myślisz Atena?}

[mistrzu masz gości] powiedziała ignorując moje pytanie a w jej głosie można było usłyszeć oznaki złości.

{okej...} odpowiedziałem lekko zdezorientowany jej zachowaniem i wstałem od stołu.

Poszedłem w kierunku drzwi i wyszedłem na dwór w idealnym momencie żeby zobaczyć jak Rouge przechodzi przez most. Zatrzymałem się i zmarszczyłem lekko brwi ponieważ nie przyszedł sam. Za czerwonym pierwotnym demonem podążały dwa inne demony płci żeńskiej. Jedna miała zielone włosy i bardzo spokojną twarz a druga miała niebieskie włosy i rozglądała się po jaskini z zaciekawieniem.

„*westchnienie*" {czuję nadchodzący ból głowy} pomyślałem czekając aż do mnie podejdą.

„Witaj staruszku, dobrze cię widzieć" przywitał się Rouge zatrzymując się przed mną.

Uniosłem lekko brwi gdy usłyszałem jak mnie nazwał.

„Podaj mi jeden dobry powód dlaczego miałbym cię teraz nie zabić" oświadczyłem

„Ponieważ nie możesz mnie zabić!" stwierdził Rouge

„jesteś tego pewien?" zapytałem z niebezpiecznym błyskiem w oczach.

Rouge się wzdrygnął na widok dobrze znanego mu spojrzenia po którym zawsze jego trening stawał się wręcz piekielny.

„T-tak" odpowiedział po chwili Rouge na co lekko się uśmiechnąłem.

„A więc czego ode mnie potrzebujesz litle Rouge?" zapytałem go tworząc w ręce kubek herbaty i biorąc łyka.

Vert i Bleu wymieniły zdezorientowane spojrzenia gdy usłyszały jak nazwałem ich pana. Natomiast Rouge się lekko skrzywił.

„Chciałem żebyś je nauczył umiejętości jakich potrzebują prawdziwe pokojówki" odpowiedział wskazując na dwa pierwotne demony za nim.

Spojrzałem na Vert i Bleu i zauważyłem że wyglądają na młodsze wersie niż te pokazane w anime i już były ubrane w stroje pokojówek z anime.

„Rozumiem, ale dlaczego miałbym to zrobić?" odpowiedziałem popijając herbatkę i unosząc lekko brwi.

Pomiędzy nami zapanowała cisza i było jedynie słychać szelest drzew i trawy.

„jak śmiesz patrzeć na Rouge-same z góry mierny człowieku" powiedziała Bleu uwalniając swoją aurę „zobaczymy czy dalej będziesz patrzył z góry na naszego mistrza jak cię zniszczę"

Wymieniłem spojrzenia z Rouge i wybuchliśmy śmiechem co zdezorientowało Bleu.

„O matko! HAHA! skąd ty ją wytrzasnąłeś?" Zapytałem Rouge nie przestając się śmiać i rozlewając zawartość kubka.

„Hahaha" Rouge nie odpowiedział tylko dalej się śmiał.

Po kilku minutach śmiania się wymarłem łzę która pojawiła mi się w kąciku oka.

„Dobra jest" stwierdziłem patrząc na Rouge.

„Wiem" odpowiedział gdy też już przestał się śmiać.

Gdyby się teraz spojrzało na Bleu można by było zobaczyć że jest bardzo rozzłoszczona naszym śmiechem ale wraz z Rouge zignorowaliśmy ją.

„To nauczysz ich wszystkiego czego potrzebują?" zapytał jeszcze raz Rouge

„Jasne" stwierdziłem wyrzucając przez ramię pusty kubek w którym kiedyś była moja herbata. *tłuczenie* *pisk kota* „I tak nie mam nic lepszego do roboty, a niszczyć losowych planet mi się nie chce"

Bleu która już chciała mnie zaatakować zatrzymała się i rozszerzyła lekko oczy na wzmiankę o niszczeniu planet.

Rouge spojrzał na Vert i Bleu i lekko spoważniał.

„Istota stojąca przed wami w ciągu kilku minut zniszczyła multiwersum więc radzę go nie obrażać" obwieścił dumnie Rouge wskazując na mnie.

Dwa pierwotne zastygły w miejscu po usłyszeniu słów Rouge i spojrzało na mnie z lekkim strachem.

Machnąłem ręką {po co ja w ogóle mu o tym mówiłem}

„To było lata temu, poza tym nie opowiadałem ci o tym po to żebyś rozpowiedział to swoim znajomym"

Rouge spojrzał na mnie i lekko się uśmiechną.

„A więc chcesz powiedzieć że teraz zrobił byś to o wiele szybciej" stwierdził.

„Z czego to wywnioskowałeś?" Zapytałem unosząc brwi.

„Czyli nie dasz rady zniszczyć multiwersum w chwilę" obwieścił z lekkim rozczarowaniem.

„Dam radę zniszczyć multiwersum w sekundę" odpowiedziałem wiedząc do czego to zmierza.

„Nie dasz rady"

„Dam"

„Nie"

„Tak"

„Nie"

„Tak"

...

Vert i Bleu z ciekawością przyglądały się naszej wymianie.

„A więc to udowodnij!" Powiedział w końcu Rouge z wyczekiwaniem wymalowanym na twarzy.

„Nie będę niszczył losowego multiwersum tylko po to żeby coś ci udowodnić" odpowiedziałem uśmiechając się lekko.

„Cienki" mruknął lekko zawiedziony Rouge.

„No cóż zostawiam ci tę dwójkę i muszę lecieć rozwalić parę demonów" obwieścił Rouge

„Zaopiekuję się nimi więc idź rób co masz robić"

„Dzięki" powiedział Rouge i zniknął w niebieskim świetle zaklęcia teleportacji.

Spojrzałem na dwa demony które zostawił Rouge i klasnąłem w dłonie.

„A więc najpierw się przedstawię, na imię mam Velzadaross" przedstawiłem się z lekkim uśmiechem.

„Miło mi pana poznać, mówią na mnie Vert proszę się mną zaopiekować" powiedziała ta z zielonymi włosami kłaniając się lekko.

„Miło poznać, mówią na mnie Bleu" powiedziała niebiesko włosa próbując naśladować Vert.

„Chodźcie oprowadzę was po domu" obwieściłem odwracając się w kierunku drzwi.

Oprowadziłem dwa demony po całym domu i dałem im po jednym z pokoi tak jak Rouge. Wycieczka zakończyła się w kuchni więc postanowiłem zrobić nam herbatę.

„Jakieś pytania?" Zapytałem dwa demony podczas robienia herbaty.

„Ja mam jedno" powiedziała Vert.

„A więc pytaj" Odpowiedziałem podając im herbatę

„Co łączy Velzadarossa-same z naszym panem?" spytała biorąc ode mnie kubek.

„Ja też chcę wiedzieć!" poimformowała nas Bleu i też przyjęła kubek który jej podałem.

Wziąłem własny kubek i spojrzałem na nie.

„No cóż *siorbanie* a więc byłem nauczycielem Rouge. W ciągu ostatnich 800 lat nauczyłem go wszystkiego czego chciał. Jesteście ciekawe czemu?"

Vert i Bleu skinęły głowami popijając herbatę.

„Sprawa jest wyjątkowo prosta *siorbanie* stwierdziłem że uczenie go będzie wyjątkowo ciekawe i nie będę się nudził" powiedziałem.

Gdy Vert i Bleu usłyszały moje słowa wymieniły spojrzenia myśląc o dokładnie tym samym. {stworzył on potwora tylko dlatego że mu się nudziło} pomyślały.

Klasnąłem w dłonie żeby zwrócić na siebie ich uwagę.

„Dobra zaczynajmy wasze szkolenie" obwieściłem z lekkim uśmiechem.

<przeskok czasu o rok>

Wyszkolenie Vert i Bleu tak żeby były idealnymi pokojówkami trwał jedynie rok. Dziewczyny bardzo szybko się uczyły i przykładały się do wszystkiego tak żeby było idealnie dzięki czemu postanowiłem nauczyć ich magi przestrzennej za co były mi wdzięczne. Dzisiaj był dzień w którym miałem je odesłać do Rouge.

„Pora was wysłać" powiedziałem patrząc na dwa demony.

Vert i Bleu wymieniły spojrzenia i skinęły sobie głową. Ukłoniły mi się w tym samym momencie sprawiając że lekko się zaciekawiłem co robią.

„Dziękujemy ci za wszystko Velzadaross-sama" oznajmiły chórem na co lekko się uśmiechnąłem.

„Nie ma sprawy, chodźcie pora iść" stwierdziłem i teleportowałem nas do lokalizacji Rouge.

Pojawiliśmy się kilka metrów od Rouge rozmawiającego z demonem którego od razu rozpoznałem.

{Noir czarny pierwotny później znany jako Diablo}

Podszedłem do nich z Vert i Bleu żeby się przywitać.

„Witam" przywitałem się zwracając na siebie uwagę Rouge i Noir.

„Cześć staruszku" powitał mnie Rouge.

„Witam" powiedział Noir z ciekawością wypisaną na twarzy.

„oddaje ci twoje pokojówki litle Rouge" obwieściłem.

„Dzięki" podziękował Rouge

„Nie ma sprawy, a teraz wybacz ale będę leciał" poinformowałem go i teleportowałem się z powrotem do domu.

{czemu czuję że jest coś o czym powinienem pamiętać?} spytałem sam siebie, siadając pod drzewem.

[uwaga! Wykryto załamania przestrzeni w świecie kardynalnym!] poinformowała mnie Atena

Spojrzałem na jeden z mniejszych kontynentów w świecie kardynalnym, zobaczyłem otwierający się portal i wychodzącego z niego ogromnego smoka który wyglądał jakby był zrobiony z jakiejś czarnej substancji. Smok spojrzał swoimi czerwonymi oczami w których nie było widać nawet krzty inteligenci na najbliższe miasto i wydał ryk który usłyszała każda istota w świecie kardynalnym.

{już wiem o czym zapomniałem} pomyślałem.

„zobaczymy jak Veldi poradzi sobie z Jvarajem" stwierdziłem z ciekawością tworząc w ręce popcorn.

(A/N miłej nocy/dnia. *wyskakuje przez okno*)

Ps. Jeżeli macie jakieś pytania to śmiało pytajcie postaram się odpowiedzieć na każde z nich.