webnovel

Historia zimnego cesarza (PL)

[18+ rozdziały] Sporo okrucieństwa, zimny bohater, realistyczne sceny :D Historia tajemniczego chłopca, którego okrutny świat kultywacji zmienia w wielkiego zimnego Cesarza.

Guban · Kỳ huyễn
Không đủ số lượng người đọc
9 Chs

Z wyprzedzeniem

Podczas walki jedna osobą, która stała w tłumie i była najbardziej zdumiona był kupiec, który rozpoznał chłopaka jako niewolnika, który zbiegł i był poszukiwany. W tamtym w całej prowincji rozwieszone były jego zdjęcia a z powodu jego urody i srebrnych włosów nie trudno było go rozpoznać.

Walka toczyła się bez większych zmian, Li meng atakował zaciekle a Yangyou tylko unikał. Po chwili uderzania Meng w końcu się opamiętał i przystopował by odpocząć i się uspokoić. Po chwili użył swojego ruchu "[smok prowadzi drogę]" i pchnął mieczem w chłopaka siła tego uderzenia była ogromna a Yangyou odskoczył ale nie zdążył całkowicie go uniknąć i miecz wbił się w brzuch na około długość małego palca u ręki. Krew zaczęła płynąc z brzucha Yangyou a on w końcu się uśmiechnął. Ludzie jak zobaczyli te uderzenie byli pewni, że chłopak już nie żyje a gdy zobaczyli uśmiech pierwszy raz na jego twarzy myśleli, że oszalał.

Ma Xienmei zmartwiła się widząc krew spływającą z chłopaka, a Ma feng był zaskoczony że udało mu się w połowie uniknąć tak zabójczego ataku. Dobrze zdawał sobie sprawę z predkości tego ataku poza tym widział, że chłopak jest dopiero na trzecim stadium ciała, a trzeba zauważyć, że różnica miedzy trzecim a czwartym jak jak miedzy śmiertelnikiem a trzecim.

Yangyou postanowił przestać uciekać i zaczął kontratakować za każdym razem gdy unikał miecza kopał lub uderzał Li manga z całych sił. Chłopakowi udało się uniknąć kilka uderzeń, ale nie wszystkie miał połamanych kilka żeber, rozbity nos i uszkodzone niektóre narządu wewnętrzne. Mimo to był kultywującym i takie obrażenia nie zagrażały jego życiu. Li meng wiedział, że musi zaatakować wszyskim co ma bo na dłuższą mete przegra.

"[cięcie ognia]"- wykrzyknął i uderzył większą częścią swojego Qi. Yangyou spodziewał się, że w końcu zaatakuje z całych sił, więc uniknął uderzenia mieczem i z całej siły uderzył go w mostek ponownie odskakując do tyłu by nie dać się zaatakować z kontrataku. Li meng odleciał na trzy metry do tyłu upadając z kolana i łapiąc się za mostek. Widownia oszalała, wielu ludzi postawiło pieniądze na jego wygraną a okazało się, że piękniś to prawdopodobnie wygra. Li Tang był skwaszony widząc syna w opłakanym stanie a Ma feng tylko się uśmiechał.

Yangyou powoli podszedł do chłopca, który próbował złapać powietrza złapał go za głowę i skręcił mu kark bez żadnego wahania. Ludzie na widowni usłyszeli tylko "Krr" i chłopiec upadł bezwładnie na arenę. Widownie zamroziło widząc jak chłopiec w wieku około trzynastu lat bez mrugniecie skręca kark przeciwnikowi. Po chwili ciszy widownia oszalała skandując jego imię a Yangyou zszedł po prostu z areny i poszedł w kierunku powozu.

Li hang zabrał ciało syna ze łzami w oczach i tlącą się nienawiścią, obiecał sobie, że zabije tego malucha albo jego dusza będzie na zawsze cierpiała. Wiedział, że to było wyzwanie na arenie śmierci ale dla ojca nie ma różnicy. Wynik był ten sam.

Ma feng z kolei był zadowolony, gdyż przyniósł mu zaszczyt oraz zarobił 20 tysięcy srebra, natomiast zostawił w nim pewien strach patrząc jak skręca kark temu chłopakowi. Ma Xianmei była najbardziej dotknięta, gdyż jej dawny przyjaciel wyzwał Yangyou i zmarł starając walczyć się o nią. Czuła się wina, ale ulżyło jej też, że chłopakowi nic nie jest. To właśnie wtedy zrozumiała, że zależy jej na nim inaczej niż na kimkolwiek innym.

Wracając powozem do domu Yangyou wziął pigułkę leczącą oraz posmarował ranę maścią. Wiedział również, że wcześniej czy poźniej Li Tang przyjdzie po niego dlatego postanowił zabić go dziś w nocy. Mimo, że Li Tang był w szóstym stadium ciała Yangyou musiał go zabić z zaskoczenia bo inaczej nie będzie miał szans w walce. Gdy dojechał do domu poszedł do pokoju zająć się swoimi ranami i czekał aż wszyscy w domu pójdą spać.

Około pierwszej w nocy Yangyou wyszedł przez okno na tylny dziedziniec, wiedział mniej więcej gdzie mieszka rodzina Li, więc przebieg przez miasto miedzy domami aż dotarł do dość bogatego domu jak na taką wieś. Przeszedł przez ogrodzenie i przez okno starał zorientować się gdzie jest sypialnia Li Tanga. Na pierwszym piętrze był tylko salon kuchnia i kilka pokojów ale sypialnie były na górze. Wszedł po cichu po rurze na drugie piętro i delikatnie wyważył okno tak by nikogo nie obudzić. Gdy wszedł do pokoju znajdował się w pokoju służki a ona leżała w łóżku śpiąc jak zabita. Wyszedł przez drzwi i kierował się w kierunku największych drzwi, gdyż to tam najprawdopodobniej spał Li Tang. Gdy chwycił za klamkę delikatnie otworzył drzwi a w łóżku była sama kobieta, wiedział, że to żona Li Tanga i ona również była by problemem gdyby przeżyła. Postanowił się, więc dziś zabawić czekając na właściciela domu, który wróci pewno późno pijany.

Podszedł powoli do łóżka, położył jej nóż na szyji i powiedział: "Nie krzycz po ropruje Ci gardło rozumiesz?" - zapytał zimnym tonem. Kobieta wystraszyła się jak nigdy gdy poczuła nóż na gardle.

"Czego chcesz? Boisz się, że mój mąż Cię zabije więc przyszedłeś do mnie ? - zapytała zdenerwowana.

- Przyszedłem tu po twojego męża ale go nie ma więc chciałem Cie zabawić - odpowiedział bez wyrazu twarzy.

Kobieta wzdrygneła się, pragnęła innego mężczyzny ale była wierna swojemu mężowi. Mimo, że ten chłopak zabił jej syna dalej miała na niego ochotę. Ale ostatecznie gdy pomyślała o synu wyrzuciła to z głowy.

- Możesz mnie zabić, ale nic z tego nie będzie - odpowiedziała pewnie.

- To czy to będę ja decydował - powiedział biorąc z plecaka line i związując jej ręce i zatykając usta materiałem. Kobieta była w takim szoku, że nie zdążyła zareagować. Położył ją na plecach a ona wierzgała się jak dżownica próbując się wyrwać z uścisku. Yangyou zaczął masować jej uda a następnie lizać je i całować. Schodził tak coraz bardziej w dół aż doszedł do jej brzoskwinki.

"ahhhh, proszę nie! Zabij mnie już ! - krzyczała z przyjemnością w głosie kiedy ten lizał jej brzoskwinie. Po krótkiej chwili doszła a z jej dziurki wypłynął aromatyczny płyn, którego chłopak szybko zlizał. Cieszył się tym, krótkim czasem kiedy to on mógł dominować a nie być gwałconym. Kobieta przestała już protestować po chwili Yangyou rozebrał się wyjął swój miecz i włożył jej go do ust aż po same kule, wcześniej wyjąwszy materiał. Zaczął ruchać jej gardło a ona krztusiła się jego mieczem, ślina wylatywała jej z ust aż chłopak w końcu doszedł i wypełnił jej gardło mlekiem prawie na tyle, że się udusiła.

"Dobrze suko Ci co ?" - zapytał z podekscytowaniem

Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć, gdyż rzucił ją na łóżko i wszedł w nią od tyłu z całej siły. Kobieta piszczała z bólu i podniecenia. Brał ją tak mocno, że gdyby ktoś stał za drzwiami mógł pomyśleć, że ludzie w pokoju bija brawo. Po dziesięciu minutach doszedł w niej położył ja na łóżku i powiedział:

"Przynajmniej umrzesz z uśmiechem na twarzy"- powiedział i poderżnął jej gardło a kobieta nie zdążyła zareagować i umarła uśmiechnięta.