webnovel

Zakład

Stał na tylnym dziecińcu wymachując mieczem, za każdym razem ruch stawał się płyniejszy. Technika ta skupiała się żeby miecz był niewidoczny dla przeciwnika. Nie chodziło bowiem tylko o prędkość ale także o kąt ruchu. Ważne było również by przeciwnik nie widział, że siegasz po miecz, dlatego Yangyou wyciągał robił ruch zgodnie z techniką a następnie starał sie zchować niepostrzeżenie miecz do pochwy. Na początku średnio mu wychodziło, albo ruch był za wolny albo nie udało mu sie trafić miecze do pokrowca. Sama technika była ta niego łatwa do zrozumienia ale cięższa do opanowania. Po godzinie ćwiczeń pełen potu wrócił do domu kultywować i wykąpał się przed pracą. Przy stole siedział Ma fang z córką.

- I jak udało Ci się opanować ruch? - zapytał ze śmiechem.

- Nie, rozumiem o co chodzi, ale nie wychodzi mi jeszcze ten ruch perfekcyjnie.- odpowiedział ze smutnym wyrazem twarzy.

- Oj nie przejmuj się ja dwa lata go ćwiczyłem zanim zrobiłem go tak jak płowieniem.- powiedziała z nostalgia w oczach.

- Dziękuje za radę - skinął głową

Po siadaniu poszedł do pracy następnie zaczął robić pigułki i znowu wieczorem ćwiczył sztuke miecza cienia i kultywował. Tak trwały jego treningi przez kolejne dwa tygodnie aż do momentu obiecanej walki na arenie.

Pan Li Tang wrócił do domu po spotkaniu z Ma fengiem i zawołał syna do swojego biura.

- Usiądź - powiedział pokazując mu krzesło

- Tak ojczę, czy coś się stało? - zapytał

- Słyszałem, że za miesiąc będziesz się pojedynkował na arenie z chłopakiem od Ma fanga. Powiedz temu staruszkowi czemu wyzwałeś go do walki? - zapytał z zaciekawieniem

- Ojcze ten chłopak mieszka z Ma Xianmei w jednym domu i spotkałem ich w drodze do domu. Ten chłopak działa mi na nerwy, więc poprosiłem go o sparing ale on mnie od razu odrzucił, kiedy zapytałem go dlaczego to powiedział, że walczy tylko by zabijać. - odpowiedział jednym tchem

- Dlatego rzuciłeś mu wyzwanie na arenie ? W porządku ale musisz uważać ten chłopak jest zimnym zabójcą i nie będzie się hamował by Cię zabić, więc albo wycofaj się albo musisz być gotowy, że możesz umrzeć. - powiedział Li Tang

- Ojcze nie zawiodę Cię i zabije tego pięknisia - powiedział z uśmiechem

- Co chodzi o to dziewczynę ? On nie tylko jest zimny mój głupi synu, ale on nawet unika kontaktów z ludźmi, więc po co jesteś tak zazdrosny?

- ahhh ja nie wiedziałem, że oni nawet nie rozmawiają - pochylił głowę w dół i mruknął

- Co się stało to się nie odstanie, ale pamiętaj o jednym jeśli go zabijesz nikt Ci nie przeszkodzi to samo dotyczy go, więc nie rób mi wstydu nawet jeśli masz umrzeć umrzyj godnie synu a ja Cię pomszczę.

Chłopiec od tego dnia codziennie mocno ćwiczył starając się jak tylko mógł, ponieważ wiedział, że jeżeli ojciec tak mu powiedział to znaczy, że nie jest pewien jego zwycięstwa. Po trzech tygodniach ćwiczeń udało mu się awansować na czwarte stadium hartowania ciała. Teraz uważał, że chłopak nie ma żadnych szans. Przez kolejny tydzień zwolnił z treningami.

W dniu walki wiele osób zebrało się na arenie śmierci, przy wejściu stały stragany z jedzeniem oraz do obstawiania zakładów bukmacherskich. Ludzie stawiali 20:1 na Li Menga a niektórzy, którzy byli nieco bardziej szaleni widząc okazje obstawili chłopaka, który był nazywany pięknisiem.

Tego dnia Yangyou wstał jak codziennie tylko dziś już nie trenował by być na sto procent przygotowany na walkę.

- Panie feng czy mógł bym mieć prośbę - zapytał

- Tak, ale nie będę Cię ratował jak przegrasz - odpowiedział z niezadowoleniem

- o to się nie martwię, czy mógł by Pan postawić na mnie te pieniądze. - podał worek w którym znajdowały się zarobione pieniądze z całego miesiąca było około 200 srebrnych monet.

- To sporo pieniędzy, ale w sumie jak umrzesz i tak Ci nie będą potrzebne, w porządku zrobię to za Ciebie za 10 % prowizji. - odpowiedział z uśmieszkiem.

Yangyou musiał zapłacić około 500 monet za miecz, który kupił od Ma fenga oraz przydało by mu się więcej pieniędzy by kupić pigułki do kultywacji, gdyż sam nie potrafił jeszcze ich robić. Kurs był 20:1 więc gdyby wygrał miał by około 4 tysiące srebrnych monet.

Ma feng również o tym pomyślał i postanowił obstawić tysiąc monet na chłopaka, na którym ani razu się nie zawiódł i wierzył, że tym razem też tak będzie.

Yangyou wraz z Ma fangiem i Xianmei pojechali powozem wokół areny zebrało się ponad tysiąc osób, ponieważ każdy kochał jak lała się krew. Wśród nich był kupiec który akurat przyjeżdżał i jechał z powrotem do miasta Xiang.

Kiedy przyjechał Li meng i wysiadł z powozu widownia szalała, gdyż bym synem potężnego Pana ziemskiego. Ludzie wykrzykiwali jego imię i klaskali. Dla wielu ludzi walki na arenie śmierci wbrew pozorom w takim małym mieście były rzadkim zjawiskiem, dlatego ludzie przychodzili jak by było jakieś święto.

Po chwili Li Meng wszedł na arenę i czekał na przybycie przeciwnika. gdy Yangyou dojeżdżał do areny słyszał doping ludzi i wcale mu to nie przeszkadzało, po prostu go to nie obchodziło. Gdy wysiadł nie zwracał uwagi na tłum i poszedł w kierunku areny. Ludzie nie mogli uwierzyć, że taki ładny chłopak będzie walczył i krzyczeli, żeby się poddał.

Gdy Yangyou wszedł na arenę zauważył, że chłopak był zdenerowany, więc poszedł do niego.

- Li meng wiem, że to ty mnie wyzwałeś, ale możesz się poddać masz przed sobą przyszłość nic mi nie zrobiłeś, więc nie będę nalegał na walkę lecz jeśli zostaniesz zabije Cię bez litości.- powiedział cicho tak by nikt nie usłyszał patrząc mu w oczy.

Chłopak przez chwilę się zastanawiał, ale po chwili tylko pokręcił głową. Mimo, że Li meng był o jednej poziom wyżej Yangyou się nie bał i wiedział, że jego technika miecza może zabijać niepostrzeżenie co najmniej dwie rangi na sobą, ale chciał wykorzystać ta walkę, żeby się temperować. Kiedy stali naprzeciwko siebie Li meng wkurzył się jeszcze bardziej za to, że chłopak nie traktuje go poważnie, gdyż nie wyciągnął miecza.

- Yangyou dziś będzie twój ostatni dzień a jak z tobą wygram zabierę sobie Ma Xianmei i będę bawił się całą noc- wykrzyknął tak by wszyscy go słyszeli

Li tang tylko pokręcił głową natomiast Ma feng wściekł się tak, że piana mu leciała z ust. Ma Xianmei tylko sie zaczerwieniła i spuściła głowę.

- Widzę, że chłopaku dalej jesteś dzieckiem i walczysz o dziewczyny, widziałeś chociaż jakąś kobieta naga poza swoją brudną matką - zapytał drwiąc z niego.

Kiedy chłopak to usłyszał myślał, że eksloduje zrobił się czerwony i zaczął biec w kierunku Yangyou wykrzykując: " Zabije Cię skurwysynie".

Yangyou specjalnie go sprowokował, ponieważ chciał by chłopak nie wahał się go zabić, ponieważ tylko w takich warunkach można się temperować.

Chłopak zaczął atakować go mieczem bez żadnej techniki a Yangyou tylko unikał na boki i do tyłu. Widownia była zszokowana, że chłopca udało się tak łatwo sprowokować i uderza mieczem bez używania technik. Ludzie na widowni od razu polubili "pięknisia". Ojciec Li Menga tylko pokręcił głową i wiedział, że chłopiec jest zbyt impulsywny ale jeszcze bardziej zaskoczyło go to, że Yangyou tylko unikał wtedy kiedy miał największe szanse na zabójczy atak.