webnovel

In DxD with meta essence gacha (polish version)

This story is slightly inspired by "Meta essence gacha in marvel". I'm a beginner so please don't expect my novel to be as good as the inspiration. The novel itself is in my native language, Polish, even though it is not a choice for a webnovel. I suggest using google translator, I am aware that Polish is difficult for foreigners. I will not write about the plot except that the virus from tensei pandemic on steroids was added to the essence. (I'm not sure if that's a good idea. I recently read "Eiyuu Ou, Bu o Kiwameru Tame Tenseisu: Soshite, Sekai Saikyou no Minarai Kishi highlander" and wanted to do a "gender bender". Please express your opinion on this.) Please remember I am writing only for fun I hope readers will like the title. I hope for constructive criticism.

Kuba_W · Derivasi dari karya
Peringkat tidak cukup
22 Chs

Rozdział 9

-Przejdziemy teraz do ostatniego z testów. - Ogłosił William do tłumu w którym wywołało to emocje. - Zmierzycie w prawdziwej bitwie.

Po usłyszeniu tego szepty i rozmowy w tłumie się jeszcze bardziej zwiększyły.

-Pora na walkę! - Krzyknął Fuegoleon podrywając się z swojego miejsca i podchodząc do balustrady obok Williama, skupiając na sobie uwagę ludzi. - Dobierzcie się w pary i stańcie do boju! Możecie korzystać z waszych grimuarów!

-Przegrana znacznie obniży naszą ocenę. - Stwierdził facet, który w rzeczywistości kompletnie nie wiedział co gada. Naprawdę myślał że sama przegrana wpłynie na ocenę? Przegrana faktycznie może wpłynąć jednak bardziej to jak się przegra albo wygra, jeśli przegra się będąc pobitym przez kogoś kto w poprzednich testach wypadł średnio to bez wątpienia nie dołączy do Zakonu jednak jeśli zostanie się pokonanym przez osobę co wypadła wybitnie to i zademonstruje że coś potrafi to ciągle ma się szanse dołączyć.

-Walka to nasz obowiązek! - Fuegoleon Kontynuował nie komentując tych wypowiedzi mimo że bez wątpienia był ich świadomy. - Pokażcie nam wasze umiejętności!

-Egzamin kończy się, gdy jeden z was się podda lub nie będzie zdolny do walki. - William po tym jak Fuegoleon skończył mówić tłumaczył dalej zasady. - Nad waszym bezpieczeństwem będą czuwać magowie władający magią leczenia.

-Więc dajcie z siebie wszystko! - Skomentował Fuegoleon.

Ludzie w tym momencie zaczęli szukać sobie przeciwników jednak mnie jeden sam się nawinął.

Podszedł do mnie piętnastoletni mężczyzna, był jakieś dziesięć centymetrów wzrostu więcej niż ja, rude włosy, zielone oczy i ostre rysy twarzy. Nosił bogate ubranie składające się z białej koszuli, na której miał pomarańczową kamizelkę z złotymi guzikami oraz granatowe spodnie które włożył w swoje wysokie, skórzane buty. Jego obecność emitowała ponadprzeciętne ilości many świadcząc o tym że pewnie jest szlachcicem.

-Witam. - Powiedział bezpośrednio do mnie. - Jestem George z rodu Bluele. Zechciałabyś być moim przeciwnikiem do pojedynku?

Skinęłam mu na to głową po czy odeszliśmy z środka areny.

-Pierwsi ochotnicy, wystąp! - Ogłosił człowiek z personelu pełniący rolę sędziego dla pojedynków.

-Tak tak! - Wykrzyczał Asta bięgnąc na środek areny a za nim podążył Sekke.

Jak się ustawili bezpośrednio przed sobą Asta zaczoł głośno mówić. - Walczmy czysto i dajmy z siebie wszystko, by osiągnąć postawione sobie cele!

Sekke następnie położył mu rękę na ramieniu i zaczoł mu coś szeptać Astcie przed twarzą.

-Zaczynajcie! - Ogłosił w końcu jak zajęli pozycje machając ręką na znak początku walki.

Sekke natychmiast wyciągnął swój grymuar. - Więc można walczyć na całego? - Zapytał się retorycznie Sekke. - Walczmy więc, Asta! Magia tworzenia brązu: Sekke Magnum Cannon Ball!

Zaklęcie stworzyło wokół niego przezroczystą kule z brązu z lufami w różnych miejscach. To zaklęcie było naprawdę fatalne. Może ma przyzwoitą obronę i atak ale kompletnie pozbawia mobilności, co powinno być największym priorytetem w bitwie, w końcu lepiej uniknąć ataku niż marnować siłę na blokowanie.

Asta naprzeciwko niego również wyciągnął swój grymuar który od razu zaczoł emitować złowrogą obecnością, jednak tylko dla tych które mają doświadczenie z tego typu istotami ponieważ wyciek był naprawdę mały, moje doświadczenie pochodziło od Andersona, który wielokrotnie walczył z mrocznymi istotami, wampirami.

-Dobrze, zaczynam. - Ogłosił Asta jak zaczoł biec w stronę swojego przeciwnika z taką siłą że rozbijał arenę pod swoimi stopami. W czasię biegu szybki ruchem wyciągnął miecz, był czarny i zardzewiały ale miał też dziwną budowę, długą rekojeść do trzymania obiema rękami, jelec tylko minimalnie szerszy niż ostrze które było ogromnę. Sam miecz wydawał się mieć zły projenkt nie będąć w ogóle wyważony. Szybkim pojedyńczym zamachem zmiażdżył obronę przeciwnika rozbijając jego brązową kule i arenę w promieniu maru metrów z taką prędkością że spowodował wiatr na arenie. Sam Sekke jednak nie był w najlepszym stanie, leżąc na ziemi nieprzytomny i pieniło mu się z ust.

-Ja, - Zaczoł Asta. - Nie dołączam do magicznych rycerzy, by się dobrze bawić i unikać ciężkiej pracy! - Mówiąc przeszedł z pozycji bojowej do takiej z mieczem na ramieniu. - Jestem tu, by zostać królem czarodziejów, choćbym miał się zacharować na śmierć!

Po tym ogłoszeniu ludzie wpatrwali się w niego przez chwilę w szoku zanim zaczęły się śmiechy.

-Król czarodziejów?

-Ambitny chłop nam się trafił.

Po tych komętarzach Asta odszedł nie przejmując się tymi ludźmi jednak mając ogromny i potężny ogień w oczach.

Po odejściu Asty, zabraniu Sekke na leczenie i naprawiemiu areny sędzia w końcu mógł poprosić o następnych ochotników do pojedynku.

-Powiedz, do którego odziały chciałabyś dołączyć? - Zapytał się George stojący obok mnie. - Sam chciałbym najbardziej dołączyć oczywiście do złotego świtu.

-Szkarłatne lwy. - Odpowiedziałam szybko i bez potrzeby zbytniego myślenia skinął mi na to głową.

-Naprawdę? - Zapytał się mnie. - Gdybyśmy dołączyli do jednego oddziału moglibyśmy spędzać o wiele więcej czasu.

-Czakaj- pomyślałam - czy on próbuje z mną flirtować? Obiecuje że jeśli zabroponuje mi zostanie swoją konkubiną czy czymś takim stłukę go na kwaśne jabłko.

Po paru pojedynkach w tym jednym pomiędzy szlachcicami który był nawet przyzwoity, w czasie których nie przerywał swoich zalotów, w końcu zaczęłam iś szybko na arenę a za mną podążył George.

-Jeśli nie zdasz pozwolę Ci zatrzymać się na trochę w mojej rodzinnej posiadłości. - Zaproponował mi już stojąc na swojej pozycji.

-Nie ma potrzeby. - Odpowiedziałam szybko i spokojnie. - Mam gdzie się zatrzymać.

-Zaczynajcie! - Ogłosił sędzia machając ręką na znak rozpoczęcia walki.

Oboj szybko wyciągnęliśmy nasze grimuary i zajęliśmy pozycje bojowe.

Pozwoliłam mu zaatakować jako pierwszy i rzucił swoje zaklęcie. - Magia błyskawicy: Najjaśniejszy grom!

Zebrały błyskawice przed sobą, było to całkiem sporo many w zaklęciu, wystarczyło aby zburzyć Koloseum. Szybko ruszyła w moją stronę jednak poradziłam sobie łatwo tworząc uziemienie które odprowadził błyskawice do ziemi. Moim następnym ruchem było użycie własnego zaklęcia nad którym myślałam jednak nie miałam okazji, wyciągnęłam jednak najpierw durandala aby służył do pomocy w dokonaniu cudu.

-Magia metalu: fałszywy byk niebios. - Rzuciłam zaklęcie mobilizując całą moją boskość do realizacji tego cudu, powołania pseudo boskiej bestii. Nie był choćby w przybliżeniu tak duży, miał zaledwie dziesięć metrów wysokości, albo potężny jak oryginał jednak wygląd miał identyczny. Sama jego istota nie jest też zbyt trwała i przestanie istnieć jeśli nie będę go zbyt długo zasilać maną, jednak z czasem, praktyką i wzrostem mojej mocy bez wątpienia będę w tym coraz lepsza.

Wydał z siebie potężny ryk który spowodował wichurę w całym Koloseum i tupać powodując trzęsienie ziemi w połowie miasta. Wnętrze byka zostało pochłonięte przez burzę która szalała w jego wnętrzu a pojedyńcza błyskawica trafiła mojego przeciwnika powalając go na ziemię nieprzytomnego. Szybko sędzia Ogłosił moje zwycięstwo a Byk Podszedł do mnie i schylił głowę w moją stronę. Położyłam dłoń na nie i zaczęłam głaskać go. - Dobrze się spisałeś. - Powiedziałam do niego a on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Zamienił się w drobinki światła i wleciał do mojego grymuaru a dokładniej na stronę z zaklęciem które go powołało.

-Co? - Wymamrotałam zaskoczona tym co się wydarzyło.