webnovel

Rozdział 1: To Powinien Być Epilog...?

To było życie, w którym nic mi nie brakowało. Moi rodzice, którzy co weekend chodzili do klubu tenisowego, byli zdrowi, a nasza rodzina nie była w tak trudnej sytuacji, żebym musiał jednocześnie studiować i pracować na pół etatu.

Fantazja, sztuki walki, gry, powieści, filmy, komiksy...

Byłem zwykłym licealistą, który lubił te rzeczy.

Tak na pewno było jescze dziesięć lat temu.

"Nie mogę tego zrozumieć nawet teraz, po dziesięciu latach. Dlaczego ja? Światy fantasy powinny być centrum pomocy dla niepełnosprawnych, które ratuje wyrzutków społecznych, Greenpeace, który pomaga pokrzywdzonym."

Zdecydowanie tak to wyglądało w powieściach i komiksach fantasy.

Na przykład ktoś prześladowany w szkole?

Na przykład wyrzutek społeczny?

Przyzywanie tych ludzi klasy B, którym trudno było żyć na Ziemi, do świata fantasy, dawanie im wsparcia materialnego i duchowego, aby mogli żyć różowym życiem... Patrząc na to teraz, sposób, w jaki te historie się rozwijały, był naprawdę głupi.

Dlatego to musiała być pomyłka.

"Słuchajcie uważnie. Żyłem całkiem dobrze na Ziemi. Byłem kulturalnym obywatelem, który codziennie dzielił się i dyskutował o powieściach i komiksach z przyjaciółmi."

Nie, moje okoliczności były lepsze niż moich szkolnych kolegów. Byłem burżujem, który mógł majestatycznie wydać 100 wonów przed moimi przyjaciółmi, którzy chodzili szukając darmowych wydarzeń i nielegalnie pobierali gry i filmy.

Gdyby tylko moja twarz była trochę przystojniejsza... Nie, nieważne.

"Dlaczego ktoś taki jak ja jest traktowany tak samo jak ci nieudacznicy życiowi? Ty też uważasz, że to jest złe, prawda?"

Spojrzałem w dół na umierającego towarzysza, szukając potwierdzenia.

Oczywiście, nie miał on nadziei na przeżycie, gdyż z pewnością zmiażdżyłem jego serce. Ale błyszczące światło w jego oczach było całkiem żywe. Gdyby to była Korea, kraj rządzony prawem, ktoś, kto był świadkiem tej sceny rzezi, zgłosiłby to na policję i sprawy stałyby się kłopotliwe, jednak...

To miejsce nie było Ziemią.

Świat fantasy rządzony przez tych z mocą.

Utopia dla dzikusów.

To był świat, w którym, o ile miałeś siłę fizyczną, czy to pieniądze, chwała, władza, kobiety... wszystko można było mieć lub ukraść.

"Szalony drań..."

Nawet gwałtowne słowa pełne złości, wyplute przez mojego towarzysza, nie mogły mnie zachwiać. Dla mnie to było jak szczekanie jakiegoś psa.

"Nazywać bohatera, który zgładzi Króla Demonów zagrażającego ludzkości, szalonym. Czyż nie masz czegoś nie tak z głową?"

Byłem bohaterem. Kimś, kto został wybrany na apostoła sprawiedliwości. To nie był tytuł, który sam sobie nadałem. Rdzenni mieszkańcy tego świata przyzwali mnie tutaj i tak mnie nazywali, jak im się podobało. Mówiąc, że jestem bohaterem z legendy, który uratuje świat.

"Ktoś taki jak ty nie jest bohaterem...! Khe!"

"Czy to twoje ostatnie słowa?"

Nie było odpowiedzi od tego towarzysza, który zwymiotował krew spomiędzy swoich warg. Nie był już w stanie patrzeć na mnie tymi oczyma pełnymi gniewu.

Odwróciłem się od towarzysza, z którym dzieliłem trwającą złą krew, bez żalu. Zwłoki moich innych towarzyszy już dawno były rozproszone wokół, leżąc na zimnej ziemi.

Księżniczka Miecza.

Królowa Elfów.

Mędrzec.

Król Najemników.

Byli bohaterami, którzy kiedyś byli przytłaczająco silniejsi ode mnie. Ale obecnie, po upływie 10 lat od mojego przymusowego przyzwania do tego świata fantasy, nie mieli ze mną szans jeden na jednego.

Więc ich zabiłem.

Tuż przed bitwą z ostatnim bossem, Królem Demonów.

Zabiłem ich czysto z zaskoczenia.

"Hej. Spróbuj mówić ponownie, jeśli przypadkiem żyjesz."

"Czy nie zamierzałeś mnie też zabić po zabiciu Króla Demonów? Phi! Kogo ty oszukujesz."

Udało mi się wygrać dzięki różnicy w wartościach. Dla moich towarzyszy ten świat fantasy był ich domem, w którym się urodzili i wychowali. Jeśli bohater przegrałby z Królem Demonów, to ich rodzina, przyjaciele i kochankowie byliby na łasce demonów, więc nie mogli bezmyślnie podnieść na niego ręki.

Ale ja z kolei?

Nie obchodziło mnie, jak ten świat skończy.

Zamierzałem zabić Króla Demonów i wrócić na Ziemię, do mojej rodziny.

Teraz nie było przeszkód blokujących moją drogę.

Rozproszone kawałki ciała i kości były rozrzucone na lewo i prawo w ciemnym korytarzu. Kałuże krwi, które zebrały się na kamiennej podłodze, grubo przesiąkły moje buty. Były zwłoki ludzi, zwłoki potworów i zwłoki demonów, które wyglądały nieco podobnie do ludzi.

Wszyscy zginęli razem harmonijnie.

W celu przepuszczenia bohatera dalej.

W celu ochrony Króla Demonów za tym punktem.

"H-, Bohaterze. Dlaczego...?"

Ach, był jakiś ocalały?

Najemnik opierający się o zimną ścianę, umierający, zapytał mnie o to. Bliski podwładny Króla Najemników, pamiętałem go jako miłego faceta, który nucił piosenkę nawet w najbardziej tragicznych sytuacjach.

Jego imię to prawdopodobnie... Nazwijmy go Najemnik A.

Zatrzymawszy swoje kroki, odpowiedziałem Najemnikowi A uspokajającym tonem.

"Dlaczego zabiłem moich towarzyszy? Nie martw się. Sam zajmę się Królem Demonów. Moja kondycja jest teraz na szczycie, gdy ci kłopotliwi towarzysze już nie żyją."

"Hmm.. Nie nucisz dziś piosenki."

Zanuciłem piosenkę nosem zamiast Najemnika A, gdy przechodziłem przez korytarz. Wesoło przeskakiwałem nad zwłokami i przeszkodami, które blokowały drogę.

Moje kroki były lekkie jak młodej damy, która wyszła na spacer w pięknym ogrodzie kwiatowym. Czyżbym nie unosił się w powietrzu, gdybym nie nosił zbroi łuskowej wykonanej dla mnie przez Króla Smoków?

To nie tylko moje ciało było w radości.

"Hm~♫ Heung~♪"

Dzisiejszy ja byłem w niesamowicie dobrym nastroju. Mógłbym przysiąc, że nie czułem się tak dobrze jak teraz, nawet gdy objąłem najpiękniejszą kobietę kontynentu.

Skierowałem tę przyjemność i—

Trzask!

Kopnąłem z całych sił w majestatyczne drzwi, które blokowały mi drogę.

Creeak— Bum!

Za drzwiami, które nie wytrzymały mojego kopnięcia i zostały zniszczone. Sala audiencyjna Króla Demonów była tak przestronna, że nie uwierzyłbyś, że to wnętrze. Ale na widoku był tylko jeden nienaruszony mebel, nie wspominając o jakichkolwiek demonach.

Dlatego wyróżniało się to jeszcze bardziej.

"Więc w końcu dotarłeś do tego miejsca! O wybrany bohaterze!"

Na przeciwległym końcu od wejścia do sali audiencyjnej. Mężczyzna, który siedział na tronie ozdobionym klejnotami różnych kolorów, powoli wstał, serdecznie mnie witając.

Nad jego spiczastymi uszami była para rogów, które symbolizowały demony, ale były one większe i bardziej wspaniale ozdobione niż u jakiegokolwiek innego demona, które widziałem do tej pory. Mogłem łatwo odgadnąć status mojego przeciwnika tylko po tej cesze.

"Jesteś Królem Demonów?"

"Rzeczywiście! Jestem samym szczytem wszelkiego zła! Jestem Fedornar, tym, który pogrąży ten świat w ciemności!"

Czarna mgła wybuchła z ciała Króla Demonów po tym, jak zakończył swoją autoprezentację. Widząc ten potężny pokaz, nabrałem przekonania, że nie był jednym z tych klonów, podróbek, które zabiłem do tego stopnia, że miałem ich dość przez ostatnie 10 lat.

Król Demonów Fedornar.

Mój bilet powrotny na Ziemię.

Nie wiedziałby, jak bardzo oczekiwałem tego momentu.

"Haha! Bohaterze. Te oczy tęskniące za zwycięstwem są naprawdę w moim guście! Dobrze! Przyjmę wyzwanie ludzkości...!"

"Czekaj."

"Jest coś, o co chcę zapytać przed walką. Dlaczego po prostu stałeś i patrzyłeś na śmierć swoich podwładnych?"

To było pytanie, które ciągle nosiłem przez ostatnie 10 lat.

Król Demonów przede mną był właśnie tą osobą, która pozwoliła mi szaleć, jak chciałem. Nigdy nie będzie szansy zadać tego pytania, jeśli nie zrobię tego teraz.

Król Demonów Fedornar zmarszczył brwi w odpowiedzi, jego dobry humor się popsuł.

"Po prostu stałem i patrzyłem? Jakie to nieprzyjemne. Zawsze wysyłałem silniejszych podwładnych, aby się zemścić."

"I zginęli."

"Więc wysłałem jeszcze silniejszych podwładnych."

"I znowu zginęli."

"Bohaterze. Czy jesteś niezadowolony, że szczęśliwie przeżyłeś?"

Król Demonów Fedornar skarcił mnie z niedowierzaniem. Sposób, w jaki patrzył na mnie, jakbym był naprawdę głupi, wywołał we mnie falę emocji.

Więc odpowiedziałem mu pięknym za nadobne, nie tracąc rezonu.

"Gdyby Król Demonów działał na początku, nie byłbym w stanie dotrzeć do tego punktu?"

Przez ostatnie 10 lat Król Demonów stracił wiele rzeczy.

Plan obalenia królestwa, spisek mający na celu zamordowanie bohatera, lojalnych podwładnych, wybitnego syna, piękne niewolnice, pierwszorzędny elitarny legion demonów, doskonały sprzęt, skarby, które były ułożone jak góra, rozległe terytorium...

Tyle, że nawet księga rachunkowa by nie wystarczyła, by je wszystkie zapisać!

I za każdym razem, gdy coś tracił, ja stawałem się silniejszy.

Moim największym sponsorem nie była ludzkość, ale Król Demonów.

"Bohaterze. Takie spekulacje są bez znaczenia."

"Nie są bez zna..."

"Czy znasz politykę demonów? Milcz, jeśli nie."

Rozmowa była daremna z Królem Demonów.

Pytanie, które nosiłem przez 10 lat, nie mogło zostać rozwiązane do końca.

Za każdym razem, gdy wchodziłem do świątyń, labiryntów, ruin i tym podobnych, które były przygotowane na nadejście bohatera, który kiedyś wejdzie, nie było nigdy problemów nawet bez "mocy przyjaźni", o której tak ciągle słyszałem.

Byłem silny nawet bez czegoś do ochrony.

Mój szczery cel ucieczki z tego barbarzyńskiego świata fantasy i powrotu do kulturalnego obywatela Ziemi był wystarczającą motywacją dla mnie. Te 10 lat wytrwałości nie zawiodło mnie. Nie potrzebowałem błahych, tanich sztuczek.

"Kugh! Bohaterze. Czy ta twoja potężna moc pochodzi z gniewu po utracie towarzyszy...?"

"Nie. To wynik treningu."

Jaki gniew miałbym czuć, gdy to ja ich zabiłem? Daleko od gniewu, czułem się bardzo odświeżony.

"Czy.. cz.. czyżby?. W każdym razie, to była doskonała walka..."

Oczy Króla Demonów Fedornara, który przegrał w czystej walce wprost, w starciu mieczy, zamknęły się powoli.

Czekałem, nie tracąc napięcia.

1 sekunda, 2 sekundy, 5 sekund, 10 sekund...

Ale martwy Król Demonów nie poruszył się ani o cal. Nie było nagłego rewanżu w stylu "Teraz zmierzę się z tobą naprawdę!".

"... Serio? To koniec? Halo?"

"Huh..."

Trudziłem się przez 10 lat, aby pokonać Króla Demonów.

Ale skończyło się to tak po prostu?

Patrząc na zwłoki Króla Demonów, które leżały twarzą w dół jak zapałka, przekleństwa podeszły mi do końca języka.

Poczułem się zniechęcony.

"Cholera. Mówią, że ignoranci są skazani na pracę..."

Lista nazwisk tych drani, którzy przesadzili z opisem siły Króla Demonów, który nawet nie był taki straszny, pojawiła się w mojej głowie, ale postanowiłem być wyrozumiały z hojnością serca. Teraz szkoda było nawet zawracać sobie nimi głowę.

Spojrzałem w górę na niebo i krzyknąłem głośno.

"O bogu świata fantasy! Pokonałem Króla Demonów, jak obiecano! Proszę, teraz odeślij mnie na Ziemię!"

Nie było sensu żałować przeszłości. Myślałem o rzeczach, które zamierzałem zrobić po powrocie na Ziemię. Być dobrym synem, randkować, grać, być smakoszem, olimpiada, wyruszyć na misję sprawiedliwości...

Czekałem na powrót z podekscytowanym sercem.

▷Bohaterze. Czy twoja przygoda była przyjemna?

Tak, tak. Więc szybko wyślij mnie na Ziem...

▷Droga prawdziwego bohatera jest naprawdę trudna. Ale było niezliczenie wiele więzi, które zachęcały ciebie, który nie stracił nadziei i marzeń. Od nich nauczyłeś się przyjaźni i miłości, a po dojrzeniu razem z nimi pokonałeś nikczemnego Króla Demonów w końcu. Gratulacje naprawdę!

▷Sprawdźmy teraz twoją ocenę?

"Czekaj! Ocena...?"

Słyszałem o tym po raz pierwszy. Moja intuicja, która nigdy mnie nie zawiodła, biła na alarm, mówiąc mi, że dzieje się coś dziwnego.

▷Proszę dokładnie sprawdzić swój raport!

▷Imię: Kang Han Soo

▷Siła Bojowa: S

▷Osiągnięcia:

▷Reputacja: D+

▷Charakter: F

▷Uwagi: Dlaczego do cholery zabiłeś swoich całkiem dobrych towarzyszy.

Ale oni nie byli całkiem dobrzy?

Moi towarzysze wtrącali się i narzucali wszystko w moim życiu. Lekceważenie praw człowieka i przemoc pod pretekstem treningu były na porządku dziennym. Była nawet jedna szalona suka, która ujawniła się w stroju, w jakim przyszła na świat przez własne zaniedbanie, a potem wymachiwała mieczem w moją stronę.

Gdybym miał zrobić listę upokorzeń i nierozsądności, których doświadczyłem przez ostatnie 10 lat, naprawdę nie byłoby końca. Więc to była uzasadniona zemsta...

▷Nie udało ci się zdać.

▷Powód: Z wielką mocą idzie równa odpowiedzialność. Ale posiadasz charakter, który nie pasuje do posiadanej mocy. Dla dobra porządku i pokoju na świecie, zostaniesz odesłany do pierwszego dnia testu.

▷Rozpoczęcie ponownego testu.

"Powrót? Ponowny test? Co to za bzdury!"

Bez względu na to, jak arbitralny mógł być bóg, to nie było do zaakceptowania. Znowu toczyć się w tym śmietniku, który nawet nie miał spłukiwanych toalet? Towarzysze, których zrobiłem wszystko, by zabić, mieli wrócić do życia?

Sama myśl o tym wywoływała we mnie gęsią skórkę...

Podejrzane światło otoczyło moje ciało.

▷Cały personel nauczycielski modli się o twój sukces!

▷Zostałeś wyznaczony jako Bohater Niebieskiego Sokoła.

▷Zostanie wysłany specjalista instruktor.

"Cholera..."

Bab berikutnya